Odpowiedź Dyrektora CSW Zamek Ujazdowski na artykuł w Gazecie Wyborczej

Tytuł kolejnego, napastliwego wobec mnie i prowadzonej przeze mnie instytucji tekstu Witolda Mrozka i opublikowanego przez Gazetę Wyborczą brzmi: „Bastion sztuki czy prawicy. Czy szef CSW Zamek Ujazdowski to jedyny dyrektor ważnej instytucji, który przetrwa „rzeźnicką pracę” ministra Sienkiewicza?”. Czytając ten tekst odnoszę wrażenie, że redakcja Gazety Wyborczej, gazety, która, jak każde medium, powinna być krytyczna wobec władzy, tym razem usłużnie przyjmuje rolę pomocnika „rzeźnika”, by posłużyć się przywołaną metaforą.

Co oznacza słowo „bastion” użyte w tytule? Chyba tylko to, że od ponad czerech lat CSW jest brutalnie atakowane przez Gazetę Wyborczą i w tym ataku dziennik nie przebiera w środkach nie zważając nie tylko na rzetelność dziennikarską, ale i intelektualną uczciwość. W niemalże każdym tekście odnoszącym się do programu instytucji oraz personalnie do mnie, stosowane są manipulacje i oszczerstwa mające za zadanie obniżyć wiarygodność zarządzającego instytucją w oczach widzów. Redaktor Gazety Wyborczej konsekwentnie – od kilku lat - próbuje wytworzyć wrażenie, że oto CSW stało się instytucją prezentującą jedynie wąską grupę artystów reprezentujących – jak sam to nazywa - tzw. „sztukę smoleńską”.

W ciągu czterech minionych lat w CSW Zamek Ujazdowski odbyło się kilkadziesiąt różnych wystaw; zbiorowych i indywidualnych (między innymi dwie największe w Polsce wystawy współczesnej sztuki ukraińskiej, których GW nie chciała zauważyć) oraz innych wydarzeń: dyskusji, warsztatów, działań performatywnych i teatralnych. Prezentowano prace wielu artystów, nie tylko prace Wojciecha Korkucia, Jacka Adamasa i Jerzego Kaliny – jak próbuje sformatować program instytucji Gazeta Wyborcza. W CSW prezentowani byli bardzo różni artyści i artystki, niezależnie od ich politycznych poglądów. Drzwi dla nich zawsze były otwarte. Gazeta Wyborcza przykrywała takie wydarzenia milczeniem, nie realizując swojego obowiązku obiektywnego informowania czytelników o ważnych wydarzeniach kulturalnych. Akcentowała tylko te – zresztą bardzo wartościowe i unikalne wystawy - które pozwalały ukuć tendencyjne hasło CSW jako „bastionu prawicy”. Tworząc to pojęcie Wyborcza stara się wykreować wokół najbardziej chyba pluralistycznej instytucji sztuki w Polsce i Europie atmosferę ostracyzmu i wyizolować ją z obszaru sztuki współczesnej. Tym samym – nieustannie atakując CSW Zamek Ujazdowski i manipulując informowaniem o odbywających się tam wydarzeniach - sama tworzy ten fikcyjny „bastion”. Istnieje on w głowach redaktorów Gazety, która stara się wszczepić go także w głowy swoich czytelników.

Artykuł „Bastion sztuki czy prawicy” idzie jednak o wiele dalej, niż teksty poprzednie atakujące mnie i wybranych artystów. Tym razem zaatakowano w kłamliwy i paszkwilancki sposób pracowników CSW Zamek Ujazdowski. Jest to haniebne i ohydne.

Zachowanie dziennikarza Wyborczej przypomina zachowanie hunwejbina z czasów stalinowskich, który piętnuje osoby nie za złą jakość ich pracy czy brak kompetencji, ale za ich poglądy oraz związki rodzinne.

Pracownik, który ma wieloletnie doświadczenie i kompetencje – atakowany jest za to, że zdobył to doświadczenie w niewłaściwy – zdaniem Wyborczej – sposób, bo prowadził wywiady i współpracował z osobami i instytucjami, które nie mieszczą się w linii politycznej Gazety. Tak traktuje Wyborcza Panią Dagmarę Siemińską.

Na poziomie rynsztoka są pomówienia skierowane wobec Pani Brygidy Czartoryskiej. Posiada ona kierunkowe wykształcenie, skończyła grafikę na SWPS oraz zarządzanie w kulturze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Już przed zatrudnieniem w CSW posiadała doświadczenie pracy w kulturze. Jest znakomitym pracownikiem w nienaganny i oddany sposób wykonującym swoje obowiązki. Pomówienie jej o to, że jej zatrudnienie było wynikiem poglądów i protekcji jej ojca jest bezczelnym kłamstwem.

Podobnie ocenić należy oskarżenia kierowane wobec Pani Klary Da Costa, która posiadając wykształcenie z zakresu filmoznawstwa zdobyte na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz mimo młodego wieku duże doświadczenie organizacyjne została zatrudniona jako pracownik Działu Kina. Stworzyła od zera i prowadzi znakomity i ceniony klub filmowy Od-jazd. Sugerowanie protekcji rodziców przy jej zatrudnieniu jest po prostu obrzydliwym kłamstwem.

Rozumiem, że redakcja Wyborczej uważa, że należy sprawdzać nie tyle kompetencje i wykształcenie potencjalnie zatrudnianych osób, ale poglądy rodziców tak, by nie dopuszczać dzieci rodziców o prawicowych poglądach do publicznych instytucji? Do którego pokolenia to sprawdzanie obowiązuje? To trąci mentalnością totalitarną.

W artykule tym jest wiele kłamstw i przeinaczeń, które fatalnie świadczą o jakości dziennikarstwa, o przygotowaniu merytorycznym, warsztatowym autora i o rzetelności tego medium:

Pan Daniel Echaust został zatrudniony w ramach otwartej procedury rekrutacyjnej i został zarekomendowany przez komisję rekrutacyjną, w pracach której nie brałem udziału, znajdując się wśród trzech osób spośród kilkunastu, które uzyskały największą liczbę punktów. Komisja zarazem pozostawiła mi decyzję, którą z tych trzech osób zatrudnić. A zatem nie jest prawdą, że otrzymał on najniższą liczbę punktów w procesie rekrutacji.

Pani Dagmara Siemińska nie awansowała, jak kłamliwie sugeruje artykuł, na stanowisko Kierowniczki Działu Komunikacji. Pracuje ona na stanowisku specjalisty ds. komunikacji i jest odpowiedzialna za kontakt z mediami. Jej praca jest na bardzo wysokim poziomie, jest osobą otwartą, przyjazną dla wszystkich i znakomicie wypełniającą swoje obowiązki.

Poprzednia Kierowniczka Działu Komunikacji nie została zwolniona za udzielanie odpowiedzi Gazecie Wyborczej – jak kłamliwie informuje redaktor Gazety. Obecnie pracuje ona na stanowisku Kierowniczki Działu Wydawnictw, a zmiana stanowiska została z nią uzgodniona i odnoszę wrażenie, jest dla niej satysfakcjonująca. Jestem bardzo zadowolony z jej pracy.

Kolejnym ohydnym kłamstwem redaktora jest informacja, że arbitralnie podejmuję decyzję o podwyżkach. Sposób realizacji podwyżek był i jest uzgadniany z istniejącymi w CSW Zamek Ujazdowski związkami zawodowymi.

Nie jest prawdą, że jest w CSW stosowana jakakolwiek „cenzura finansowa” wobec projektów realizowanych przez osoby zatrudnione przed 2020 rokiem. Jeżeli prowadzone są w CSW cięcia w budżetach wystaw i projektów, to dotyczą one wszystkich projektów i wszystkich działów. Tę informację bardzo łatwo zweryfikować.

Nie jest też prawdą, że w CSW nie ma regulaminu wynagradzania. Taki regulamin funkcjonuje i jest stosowany. Od sierpnia ubiegłego roku prowadzimy konsultacje ze związkami zawodowymi dotyczące niezbędnej aktualizacji poszczególnych punktów tego regulaminu, m.in. dotyczących zwiększenia dodatków dla kierowników poszczególnych działów w zależności od liczby podległych im osób.

Kłamliwą manipulacją jest informacja, że dyrekcja nie spotyka się z kuratorami w ramach tzw. kolegium kuratorskiego. Warto w tym miejscu podkreślić, że kolegium kuratorskie zostało powołane w ramach aktualizacji Regulaminu Pracy w grudniu 2019 roku, na kilka dni przed rozpoczęciem przeze mnie pracy w CSW Zamek Ujazdowski. Trudno zatem powiedzieć, że wcześniej w ogóle takie kolegium jako organ w CSW działało. Kolegium zostało zresztą wpisane w regulamin pracy przez moją poprzedniczkę z istotną wadą prawną – jako de facto organ kontrolny wobec Dyrektora, co stoi w jawnej sprzeczności ze Statutem CSW. Niemniej, wielokrotnie po 2020 roku odbywały się spotkania z kuratorami dotyczące programu merytorycznego CSW Zamek Ujazdowski.

Nie jest prawdą, że byłem kuratorem projektu Jerzego Kaliny „Zatruta studnia” w MN w Warszawie. Redaktor Mrozek, który od wielu lat pisze doktorat na temat przedstawień św. Jana Pawła II w dziełach kultury powinien takie rzeczy wiedzieć.

Nie jest prawdą, że w CSW często pojawiały się prace Macieja Dowgiałły. Prace Macieja Dowgiałły z lat 80. pojawiły się raz, na wystawie zbiorowej „Nie ocenzurowano” w 2022 roku. O wiele częściej pojawiały się w CSW prace np. Karoliny Grzywnowicz czy Joanny Rajkowskiej, także za mojej kadencji.

Nie jest prawdą, że CSW Zamek Ujazdowski otrzymał dofinansowanie od PKP SA. Fundacja Orlen raz - w 2021 roku dofinansowała kwotą 50 tys. zł wystawę Jacka Adamasa. Trudno zatem mówić o stałym wsparciu, choć życzyłbym sobie, by Fundacja Orlen mogła wspierać inicjatywy w CSW Zamek Ujazdowski.

Nie jest prawdą, że poczęstunki po wernisażach są zamknięte dla pracowników Zamku. Przeciwnie - i to też można łatwo zweryfikować - pracownicy są na nich obecni i są zawsze mile widziani na wernisażach, a nieformalne rozmowy z nimi podczas spotkań powernisażowych, są dla mnie bardzo cenne i inspirujące.

„Czy szef CSW Zamek Ujazdowski to jedyny dyrektor ważnej instytucji, który przetrwa „rzeźnicką pracę” ministra Sienkiewicza?” – pyta Gazeta Wyborcza. Nie wiem. Wiem natomiast – by kontynuować metaforę Pana Ministra - że zanim masarz przystąpi do pracy, najpierw zwierzęciu upuszcza się krew. Czy Gazeta Wyborcza postanowiła wziąć to zadanie na siebie?

Dyrektor Piotr Bernatowicz